W Polsce, dostawcami świątecznych upominków jest nie tylko Święty Mikołaj. Na Śląsku, prezenty rozdaje Dzieciątko, a dzieci z Kaszub i Wielkopolski otrzymują podarunki od Gwiazdora. Jak wygląda ta tradycja w innych państwach?
W Hiszpanii, dzieci otrzymują prezenty dopiero 6. stycznia. Przynoszą je Trzej Królowie, którym w zamian za podarki należy przygotować po kieliszku sherry oraz marchewki do nakarmienia wielbłądów zmęczonych długą drogą.
Do holenderskich smyków, właśnie z odległej Hiszpanii, statkiem przybywa Sinterklaas.
Jest na miejscu już w ostatnią sobotę listopada i podróżując na białym koniu, wypytuje przechodniów o to, czy dzieci były grzeczne. Piątego grudnia odwiedza je i rozdaje prezenty. Pomaga mu w tym Czarny Piotruś, który obdarowuje dzieci piernikami i cukierkami.
Ciekawa tradycja panuje we Włoszech. W pierwszy dzień Świąt, podobnie jak u nas, prezenty rozdaje Święty Mikołaj. Jednak w nocy z 5 na 6. stycznia, dzieci są odwiedzane przez złośliwą (ale sprawiedliwą!) wróżkę. Grzeczne maluchy otrzymują od niej prezenty, a niegrzeczne – czosnek, cebulę lub worek popiołu. Wróżka La Befana też lubi podarunki, więc aby coś od niej otrzymać, przed pójściem spać należy jej przygotować kieliszek wina i owoce cytrusowe.
We Francji, rozdawaniem prezentów zajmuje się Père Noël – dziadek z białą brodą. W Święta Bożego Narodzenia przychodzi do dzieci w czerwonym stroju i obdarowuje je upominkami. Jednak dużo wcześniej, 11. listopada, maluchy są odwiedzane przez Świętego Marcina, któremu według legendy, dzieci pomogły kiedyś w odnalezieniu osiołka, który zgubił się na wydmach. Na pamiątkę tego zdarzenia, co roku, dzieci udają się na wydmy z lampionami, a w drodze powrotnej są obdarowywane słodkimi bułeczkami.
Czesi i Słowacy czekają na Mikołaja 6. grudnia. Według wierzeń, zjeżdża on z nieba na magicznej, złotej nitce. Towarzyszą mu anioły i czart, które pomagają nieść ciężką księgę zawierającą informacje czy dzieci były grzeczne. Aby dostać prezent, maluchy czyszczą swoje buty i stawiają je na okiennym parapecie.
Jak wyglądało Pana pierwsze spotkanie z Mikołajem?
Rodzice bardzo chcieli spełnić moje marzenie, dlatego w grudniu 1988 ojciec przebrał się dla mnie za Mikołaja. Nie mógł w tamtym czasie nigdzie zdobyć charakterystycznegi kostiumu, więc wziął to co było pod ręką: wojskowy płaszcz, kalosze, laskę pasterską, wielki worek po ziemniakach. Brodę uformował z waty. Na ten widok rozpłakałem się z przerażenia.
Tomasz Głodkowski, Hug Me Store
PRZEŚLIJ KOMENTARZ